Kolejny tydzień na budowie miał być zwieńczony laniem ław, ale niestety pogoda pokrzyżowała nam plany. Pod koniec tygodnia lało właściwie ciągiem. Ławy były gotowe do zalania, poza bednarką. Niestety spawanie w tych warunkach było niemożliwe i całą betonową akcję musieliśmy spontanicznie przekładać na kolejny tydzień. W efekcie być może jutro doczekamy się kolejnej wizyty pompy i betoniary na naszej działce, co jest niewątpliwą atrakcją dla mieszkańców całej ulicy, którą (chcąc, nie chcąc) na ten czas, blokujemy.
W międzyczasie zamawiamy już dachówkę, dogrywamy szczegóły z wykonawcą dachu i mamy nadzieję, że jeszcze w tym roku dom będzie przykryty. Poza tym zajmuję się domawiam pustaków, których jak się okazuje wszędzie brakuje i z ich zamówieniem są kosmiczne problemy. Mamy dom z YTONGów, z tym, że zdecydowana większość to 36,5 cm, których nie sposób dostać. Obdzwoniłam chyba wszystkie składy budowlane w Krakowie i okolicach i jakimś cudem znalazłam (w jednym i to zbierane w dwóch oddziałach!). Zasadniczą część pustaków zamówiliśmy przez Protektor Polska, ale jeden z dwóch transportów do dziś jeszcze do nas nie dotarł, choć zamówienie składane było w 10 maja. Trzeba na to uważać, bo na szczęście my mamy jeszcze zapas czasowy, ale gdyby ktoś go nie miał i liczył, że podawany przy zamówieniu czas realizacji 6-8 tygodni się sprawdzi, to mógłby się na tym nieźle przejechać.
Najbardziej jednak rozbawiło mnie to, jak w niektórych składach słyszałam, że nie słyszeli o takich pustakach, a w jednym wręcz Pan przekonywał mnie, że coś mi się pomyliło, bo YTONG ma najgrubsze o szerokości 24 cm ;)
Plany na ten tydzień to ławy i szalowanie (częściowo) ścian fundamentowych (wynajmujemy gotowe płyty szalunkowe). Oby się powiodły!